SztukaDorastaniapodklad_glownaWWW.jpg

Byłam bardzo zaskoczona, że trafiłam na film, który bardziej przybliża widza do życia nastolatków i ich toku myślenia, niestety
w trakcie oglądania troszkę się zawiodłam… na czym polegały te braki, dowiecie się z tej recenzji.

Ekranizacja ,,Sztuka Dorastania” ukazuje nam życie Georg’a Zinavoy’ego – samotnika         z maturalnej klasy. Chłopak, pomimo talentu olewa naukę, boi się życia i rozmyśla tylko nad jego końcem – śmiercią, lecz nie w sposób, jaki mogłoby się wydawać. Uważa, że wszystko sprowadza się do narodzin i śmierci, a to co występuje pomiędzy, jest tylko nie wartym sposobem na zagospodarowanie czasu.                                                                 Kiedy przez przypadek poznaje Sally – sprawy z lekka się zmieniają. George zakochuje się w dziewczynie, ale boi się wyznać jej miłość. Ubiega go jego ‘wzór’ i autor wielu obrazów – Dustin. Chłopak czuje się rozżalony, na dodatek, jeśli nie odda wszystkich zaległych od początku roku prac domowych, nie dostanie dyplomu ukończenia szkoły pod koniec roku. Mimo wszystko nawet pod przymusem nie zamierza tego robić. Jednak coś zmienia jego decyzję… Co to było i jak zakończy się ta historia, dowiecie się oglądając ,,Sztukę Dorastania”.

Podsumowanie

Uważam, że w filmie nie oddano wszystkiego tak jak oddane być powinno. Wątek jest trochę zawiły, jednak nie problem się w nim połapać. Niedosyt czuję ze strony Sally (Emmy Roberts), a konkretnie z przypisanej jej roli. Mimo tego, że produkcja kończy się tak zwanym happy endem, nie sposób wyczuć w niej pewnych braków. Jak dla mnie film zasługuje na 6/10 ★.