Nowe, nieznane – słowa te wzbudzają w nas lęk, obawy, że sobie z danym zadaniem nie poradzimy. W moim przypadku te słowa oznaczały snowboard. Pamiętam, że zawsze podobało mi się, jak ludzie zjeżdżali ze stoku, na który wciągały ich wyciągi. Wyglądało to zupełnie inaczej niż jazda na nartach, wydawało się być może trudniejsze. W jeden z zimowych weekendów miałam okazję spróbować jazdy na snowboardzie, na początku wypożyczyłam deskę, a następnie instruktora, który pokazał mi zasady jazdy. Po opanowaniu podstaw wjechałam na ,,szczyt” i pozostało mi tylko zjechać. W tym miejscu, gdzie wtedy stałam ,było znacznie wyżej, niż tam gdzie się uczyłam. Z lekka się wystraszyłam, w końcu zjechać na nartach a na desce to jest różnica. Po kilku minutach opanowałam swoje obawy i zjechałam. Nie obyło się bez upadku, raz, drugi, trzeci… jednak te upadki nauczyły mnie jak zachować równowagę tak, żeby za każdym razem się nie przewracać. Za kolejnymi zjazdami było tylko lepiej a mój lęk okazał się bezpodstawny. Jazda sprawiała mi radość a to, że ją opanowałam – satysfakcję.