W życiu każdego z nas są rzeczy ważne i ważniejsze. Każdy z nas ma pasję oraz cel, do którego malutkimi krokami dąży. Wyraz “hobby” ma wiele znaczeń. Dla każdego znaczy, coś innego.
Dla jednych to zajęcie, które wykonuje się monotonnie z przyzwyczajenia. Dla innych to czynności, które stają się porządkiem dziennym, lecz są wykonywane z ogromną chęcią, wkładamy w nie całą naszą energię.
W moim przypadku sport, który mi towarzyszy ,zaliczam zdecydowanie do ważnych rzeczy, gdyż naprawdę wiele dla mnie znaczy i dużo jestem w stanie dla niego poświęcić.
Siatkówka…Spotkałam się z wieloma określeniami z tym słowem związanym. Jedni twierdzą, że to sport, jak każdy inny lub obsesja, drudzy mają trochę inne spojrzenie, bowiem w pewnym stopniu ,,coś,, więcej dla nich znaczy. Dla mnie siatkówka to sport, który jednoczy, ponieważ by wygrać, potrzebna jest zgodna drużyna, która musi ścisło ze sobą współpracować, aby otrzymać obrany sobie wcześniej cel. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że zwycięstwo jest tylko jedno, a porażkę znosić z uniesioną głową, a przede wszystkim nie poddawać się, gdyż walka jest w tym sporcie najważniejsza. Słyszałam stwierdzenie, że sport również uczy, z czym się zgadzam, gdyż uczymy się, że tylko ciężką pracą, czyli kilkuletnimi treningami możemy osiągnąć coś wielkiego. Grając w siatkówkę ,należy być maksymalnie skoncentrowanym, ponieważ piłka w każdej chwili może się znaleźć po naszej stronie siatki.
Moje hobby pełni ważną rolę, zarówno w moim życiu, jak i moich przyjaciół. Jest dla nas, czymś ,czego nie można określić zwykłymi słowami.
Całą przygodę z tym sportem rozpoczęłam 3 lata temu. Wówczas nauczyciel wychowania fizycznego Pan M.Wojciechowski. wręcz zmuszał mnie, bym przychodziła na treningi. Wtedy chodziłam na nie z musu, nie miało to dla mnie większego znaczenia. Stojąc pod siatką, zadawałam sobie pytania : Dlaczego piłka wciąż spada obok mnie? Kiedy to się skończy? Traktowałam to jak powinność, którą muszę wypełnić, aby uzyskać satysfakcjonującą mnie ocenę. Wszystko zmieniało się z czasem. Każdy trening traktowałam poważniej, z każdego wychodziłam z myślą, że potrafię coraz więcej. To dawało mi więcej do myślenia, że może być tylko lepiej. Jednak najlepszą motywacją był trener, który potrafił zarówno krytykować, jak i chwalić. Krytykę znosiłam gorzej, byłam zła, gdy coś mi nie wychodziło, ale wiedziałam, że muszę to poprawić, by trener był zadowolony. Teraz wiem, że to była głupota, bo robię to dla siebie. Moje zdanie zmieniło się zupełnie. Wiem, że ćwiczę dla siebie, a nie kogoś. Słowa trenera dawały także podwójną dawkę energii, które zapamiętam na całe życie : ,,Trenuj, a osiągniesz to, czego chcesz”.
Kiedyś nie znałam sensu tych słów, teraz wiem, że nie są to ,,słowa z nieba,, bowiem są prawdziwe, a trening czyni mistrza. Widzę, że z miesiąca na miesiąc robię postępy, co zawdzięczam trenerowi, który razem z nami pragnie zwycięstwa.
Uważam, że każdy powinien mieć pasję, która będzie dawała mu satysfakcje. Nadal wierzę w to, że przeszkody są po to, by je pokonywać, a marzenia są do zrealizowania i nikt nie jest w stanie nam ich odebrać.
Komentarze ( )