Warto pomagać innym
Żyło sobie dwóch braci, młodszy – Ignacy i starszy – Henryk. Ignacy był to uprzejmy i inteligentny młody człowiek. Zawsze ciężko pracował, żeby cokolwiek osiągnąć. Za to jego brat odznaczał się jedynie lekkomyślnością i głupotą. Warto dodać, że był niesamowitym leniem, który zawsze szedł na łatwiznę . W mieście, które zamieszkiwali, zamierzano otworzyć sierociniec. Proszono, by chętni zgłaszali się do wolontariatu. -Heniek, zapiszmy się i pomóżmy tym dzieciakom – proponował Ignacy. -A co będę z tego miał? – próbował wykręcić się zniechęcony brat -Satysfakcję i kilkadziesiąt szczerych uśmiechów – przekonywał Ignacy -No dobrze, spróbujmy… – odpowiedział Henio. Tydzień później wybrali się do sierocińca, by poznać dzieci. Ignacy rozmawiał i bawił się z podopiecznymi. Henryk stanął gdzieś z boku i przypomniał sobie, jak bardzo nie chce tu być. Nagle podszedł do niego jakiś chłopiec. -Co pan robi? – zapytał. -A co tu mozna robić, młody? -Dużo rzeczy – powiedział ciągnąc Henryka za rękę. Poszli do nowej hali sportowej. Chłopiec przyniósł piłkę i kopnął ją do Henryka. O dziwo mężczyzna zaczął bawić się z nowo poznanym dzieckiem. Nauczył go także kilku sztuczek, które spodobały się małemu piłkarzowi. -Mogę mówić panu po imieniu? – zaproponował chłopiec. – Ja jestem Franek. -Oczywiście, mam ma imię Heniek. Franku, może poznasz mnie ze swoimi kolegami? – zapytał mężczyzna. Kiedy Heniek poznał resztę dzieci, dołączył do ich zabawy. Potem wspólnie przygotowali kolację, którą zjedli ze smakiem . Gdy bracia wrócili do domu, długo rozmawiali o czasie spędzonym w sierocińcu.Za tydzień ponownie odwiedzili to miejsce. Obydwaj dużo nauczyli się od dzieci. Henryk stał się poważniejszy i bardziej odpowiedzialny. Pewnego dnia starszy z braci znalazł się w szpitalu ze złamaną nogą. Dzieci z sierocińca poprosiły dyrektorkę o odwiedziny u wolontariusza. Przygotowały dla niego własnoręcznie wykonane prezenty. Heniek był uszczęśliwiony faktem, że dzieci o nim pamiętały. Zrozumiał, że ofiarowana pomoc wraca ze zdwojoną siłą. Kiedy wyzdrowiał, razem z bratem dalej pomagał w sierocińcu. Uczył dzieci, że każdy człowiek zasługuje na pomoc, i że warto pomagać w każdej sytuacji.
Ala Tymińska kl.VIb