Każdemu uczniowi zdarzyła się taka sytuacja. Pojawia się zastępca poprzedniego nauczyciela. Czasem tymczasowo, czasem na zawsze. I co wtedy?
Siedzisz w ławce, a za biurkiem stoi ktoś obcy. Potem dociera do ciebie, że od teraz to on będzie cię uczył. I jaka jest twoja reakcja? Pierwsza myśl? Dobra, może nie dogadywałeś się z poprzednim za dobrze, ale przynajmniej wiedziałeś czego się po nim spodziewać. A tego człowieka i jego sposób uczenia musisz dopiero poznać.
No i naturalnie pojawia się obawa. Jaki on jest?
Miły, łagodny i wyrozumiały?
A może wręcz przeciwnie? Albo, co gorsza, będzie on takim jajkiem niespodzianką? Na początku wcielenie anioła, a potem…
Tacy też się zdarzają. Na pierwszych lekcjach zdobywają zaufanie i sympatię, a potem wołają “TADAM” by pokazać swoją prawdziwą twarz. Gorzka niespodzianka.
Ale trzeba przyznać, że jest również znacznie więcej typów nauczycieli. Są tacy, którzy są mili, ale nie potrafią nas czegoś nauczyć, oraz ci, którzy sieją postrach wśród uczniów, lecz uczą dobrze (jeszcze mi się nie zdarzyło).
Każdy nowy człowiek jest nową tajemnicą do zgłębienia, którą napotykamy w naszym życiu.
Ja osobiście lubię, gdy pojawia się nowy nauczyciel, choć przykro mi, że poprzedni już nie będzie mnie uczył.
Jednak możliwość odkrycia kolejnej uczonej osobowości ze swoim sposobem nauczania jest dla mnie czymś niebywale interesującym.