Wielu było świętych. A ludzi o dobrych sercach również jest dużo, choć coraz mniej…
Dzięki Karolowi Wojtyle świat po raz pierwszy usłyszał o Polsce. I po raz pierwszy zainteresował się jej losem.
On pomógł nie tylko nam, lecz również reszcie ludzkości. Samym nawoływaniem do miłości i szerzenia nadziei uleczył wiele serc i uratował nasz naród. Zmarł, gdy miałam sześć lat. Niewiele pamiętam. Tylko kilka rozmytych obrazów pokazywanych z nim w telewizji. Żałuję, że nie miałam okazji porozmawiać z nim ani razu. To był człowiek, który z pewnością wskazałby każdemu najlepszą drogę postępowania.
Wierzył w każdego, potrafil wybaczyć każdą krzywdę tym, którzy szczerze żałowali swoich postępków.
Wiedział jakie znaczenie ma życie. I jak wiele piękna ono w sobie kryje. Stał się świętym, najrozpoznawalniejszym na całym świecie. Takim, który roztaczał unikalny blask, lecz nie oślepiał i nieonieśmielał nim. Nauczyć się czym jest prawdziwa miłość i jak wielką ma moc.
Chciałabym za życia. Poznać kogoś równie wspaniałego co on. Aby zdradził mi co jest na tyle ważne by kierować się tym przez życie.