Jeżeli myślicie, że tylko przy muzyce disco nogi same rwą się do tańca, to się grubo mylicie:) Muzyka klasyczna, jest równie ognista, skoczna i tak samo, a może i bardziej, elektryzuje.
W zeszłym tygodniu wraz z koleżankami i kolegami ze Szkoły Muzycznej byliśmy na koncercie „Cudze chwalicie, swego nie znacie” – tańce polskie z cyklu Młoda Filharmonia organizowanego przez Filharmonię Śląską. Dziś chciałbym podzielić się z Wami swoimi wrażeniami.
W programie znalazły się utwory:
Stanisława Moniuszki – Uwertura do opery Halka i Tańce góralskie z opery Halka
Karola Szymanowskiego – Taniec góralski z baletu Harnasie
Michała Kleofasa Ogińskiego – Polonez Pożegnanie Ojczyzny
Jana Stefani – Krakowiak z opery Cud mniemany czyli Krakowiacy i Górale
Zygmunta Noskowskiego – I Symfonia A-dur, cz. III: Oberek
Karola Kurpińskiego – Mazur z baletu Wesele w Ojcowie
w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Śląskiej pod dyrekcją Leszka Sojka. Prelekcję poprowadziła Regina Gowarzewska a tańczył Studencki Zespół Pieśni i Tańca „Katowice”
Kiedy usadowiliśmy się w wygodnych fotelach pomyślałem – tańce w wykonaniu orkiestry? Czy da się w ogóle tańczyć przy dźwięku skrzypiec, fletów i wiolonczeli?
Wysłuchaliśmy tańców inspirowanych muzyka ludową takich jak oberek, krakowiak czy mazurek. Każda nuta pełna żywiołu niosła w sobie niczym nieskrępowaną radość.
Z napięciem patrzyłem pod stopy tancerzy czy czasem nie wykrzeszą ognia. Tańce te były tak wesołe i pełne temperamentu, że miałem ochotę poderwać się z fotela i zatańczyć razem z tancerzami. Przy tańcu góralskim Szymanowskiego z trudem zapanowałem nad nogami, które chciały przytupywać do taktu.
Jedynie Polonez Ogińskiego miał inny charakter. W pierwszej części melancholijny w drugiej, gdy odzywają się trąbki nabrał weselszego, marszowego charakteru by w końcu znów napełnić nas rozrzewnieniem.
Powiem Wam, że niezłą kondycje musieli mieć nasi pradziadowie by wytrzymać do rana taką potańcówkę. Tak sobie myślę, jak wyglądałaby szkolna dyskoteka, na której zamiast disco polo, hip-hopu i rocka z głośników rozbrzmiałyby tańce ludowe. Dalibyśmy radę zaszaleć czy po 15 minutach wszyscy opuściliby salę?