Szybcy i Wściekli 7 – Hit czy Kicz?
Furious 7, czyli: szybkie, drogie samochody, piękne kobiety, życie w ciągłym niebezpieczeństwie, strzelaniny, miłość i przyjaźń.
Wszystkie te wartości brzmią zachęcająco, a poprzednie części serii zgromadziły w kinach niemałą ilość odbiorców szukających wrażeń
w postaci dobrego kina akcji. Film ten w reżyserii Jamesa Wana, czyli twórcy filmów takich jak “Obecność” lub “Naznaczony”, posiadający
całkiem spory budżet (prawie 800 000 000 dolarów) oraz wielu sławnych aktorów (m.in. Vin Diesel, Jason Statham, Paul Walker(!))
zaprezentowany został publice w USA dnia 16 marca 2015r. na Festiwalu Filmowym “South by Southwest” w Austin. Światowa premiera siódmej części
Szybkich i Wściekłych miała miejsce 26 marca 2015r. i konsekwentnie z każdym kolejnym dniem, tygodniem film prezentowany był w innych krajach
(data premiery w Polsce: 10 kwietnia.). Kolejna część tej jakże efektownej serii otrzymała od widzów, fanów miano produkcji pretendującej do tytułu filmu roku
jeszcze przed premierą, ale czy słusznie?
Oglądając film spodziewałem się mocnego, dobrego, efektownego, ale przede wszystkim efektywnego kina, które momentami wzruszy, rozśmieszy
oraz dostarczy odbiorcy przysłowiowego dreszczyku emocji. Zapowiedź reżysera, według którego film utrzymany zostanie w klimacie kina zemsty z lat 70
jeszcze bardziej pobudziła we mnie chęć zapoznania się z tym dziełem, na które (nie ukrywam) czekałem. Po godzinie “spektaklu” moja opinia o filmie była już
w gruncie rzeczy ukształtowana, a czytając napisy końcowe byłem już całkowicie przekonany o jej słuszności. Na film do kina przyszedłem pełen nadziei, a
stałem się świadkiem naocznym ogłuszającej orgii eksplozji, pościgów samochodowych, wypolerowanych zderzaków, eksplozji, walk na pięści i jeszcze raz eksplozji.
Praktycznie niekończąca się liczba starć rywali, którzy otrzymując ogromną dawkę ciosów wychodzili z opresji bez szwanku, bez żadnych zadrapań i siniaków,
czołowe zderzenia z dużą prędkością, których normalny człowiek by nie przeżył, efektowne przeskakiwanie samochodem pomiędzy budynkami w Abu Dhabi,
zjeżdżanie samochodem z klifu długości paru kilometrów w przepaść i wiele, wiele innych “perełek” będących powodem zażenowania zdobiącego w danej chwili moją twarzy.
Gra aktorska pozostawia wiele do życzenia. Dialogi między aktorami zostały prawie całkowicie obdarte z emocji, są to w dużej mierze
utarte frazesy, których głównym autorem stał się filmowy Dominic Toretto (Vin Diesel). Całkowicie przyćmiona pierwszoplanowa rola Briana O’ Connera
(niedawno zmarły Paul Walker, który zdążył zagrać większość swoich scen przed śmiercią i którego w pozostałych scenach zastępowali bracia).
Kolejnym przykładem może być także Luke Hobbs (Dwayne Johnson), który wystylizowany został na człowieka ze stali potrafiącego w kilka dni
wyleczyć złamanie ręki tylko po to, aby później kradzionym ambulansem zeskoczyć z mostu prosto na terroryzującego miasto drona, a następnie
za pomocą uzyskanego z niego miniguna zniszczyć helikopter. Zaledwie kilka przypadków komizmu sytuacyjnego, wątek amnezji w miłości Michelle do Dominica,
która w cudowny sposób w jednej z końcowych scen przypomina sobie o przeszłości rozpalając w sobie ponownie ogień miłości, a przede wszystkim
nieuzasadnione ignorowanie przez reżysera praw logiki i fizyki, które zamiast obiecywanego kina zemsty lat 70 spowodowały powstanie klimatu przeciętnej, nieprzemyślanej
hollywoodzkiej produkcji.
W podsumowaniu tej krótkiej opinii dodam, że zdecydowanym plusem nowej części Szybkich i Wściekłych są soundtracki, których twórcami byli m.in. Wiz Khalifa, Tyga, Kid Ink, YG, Iggy Azalea.
Światowej sławy nazwiska, ksywki autorów muzyki i sama idea ukazania wartości ulicznych, braterstwa w filmie została dobrze podkreślona dobrym, amerykańskim newschoolowym rapem.
Inną zaletą filmu (jedną z niewielu) jest płynność przejść poszczególnych scen, różnorodność ujęć kamer i końcowy akcent mający na celu oddanie czci zmarłemu koledze z planu –
Paulowi Walkerowi. Filmu nie polecam, ale też całkowicie nie odradzam obejrzenia. Mimo wielu wad i niedociągnięć warto jest zapoznać się z tą produkcją chociażby
w celu wytworzenia własnej opinii i samodzielnej odpowiedzi na pytanie “hit czy kicz?”.
Komentarze ( )