Światowy Dzień Poezji przypada 21 marca. W tym roku z tej okazji Biblioteka Uniwersytecka im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku zorganizowała spotkanie z Panią Elżbietą Kozłowską-Świątkowską białostocką pisarką, poetką, eseistką, biografką i edytorką, w którym mieliśmy przyjemność uczestniczyć.
Pani Elżbieta Kozłowska-Świątkowska jest znaną i cenioną poetką oraz redaktorką naczelną Wydawnictwa Uniwersytetu w Białymstoku „Trans Humana”. Wiersze poetki były publikowane w pismach literackich m.in. w „Poezji”, „Twórczości”, „Kulturze”, „Przeglądzie Kulturalnym”, „Odrze”, „Miesięczniku Literackim”, a także w antologiach poezji polskiej (Ja i Ty, W imię miłości). Ukazały się również tomiki poezji autorki takie jak: „Niedosłowna”, „Nazywam się nikt”, „Bolero”, „Post scriptum”, „Wiersze – Poems”, „Conversazione”, „Zapachy dzieciństwa”, “Dziennik podróży”. Jej zbiory poezji – „Rozmowa” i „Do tego domu przychodzę tylko we śnie…” otrzymały Nagrodę Literacką im. Wiesława. Kazaneckiego. Pani Elżbieta Kozłowska-Świątkowska jest także autorką tekstów krytyczno-literackich i monografii (np. „Cały świat gra komedię”, „Serce i uśmiech”). Jej poezja została przetłumaczona na wiele języków: albański, arabski, angielski, białoruski, esperanto, francuski, hebrajski, niemiecki, rosyjski, serbsko-chorwacki i włoski. Pani Elżbieta należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Stowarzyszenia Wydawców Szkół Wyższych.
W trakcie spotkania Pani Elżbieta zaprezentowała nam wiele swoich wspaniałych wierszy, które swoją głębią i pięknem poruszyły zebranych. Goście spotkania mogli również doświadczyć spotkania z poezją śpiewaną. Karolina Sętorek i Gabriela Panasiuk (uczennice III LO w Białymstoku ) zaśpiewały kilka piosenek, które wprowadziły gości w nostalgiczny nastrój. Obchody Światowego Dnia Poezji uważam za bardzo udany i zachęcam do spotkania z poezją Pani Elżbiety Kozłowskiej Świątkowskiej.
Do tego Domu przychodzę tylko we śnie…
Rozsiadł się przeszło
sto lat temu.
Drewniany, kryty
ochrową dachówką
z białym gankiem
i oszkloną w czworobok
werandą
od ogrodu.
Bielił się zimą.
Śnieg
układał się miękko
w rynnach
i okapach.
Szczodry mróz skrzypiał
w alejach sadu …
wiatr się starzeje
i pamięć
lubiłam rozmowy do świtu na werandzie
blask rozświetlał słoje jagód posypanych cukrem
a pod okapem wiły się jaskółki
kto wie
może trzeba było zagłuszyć
pasje i triumfy
wyrzec się ciała i duszy
złorzeczyć wrogowi
tymczasem
ulice płyną marszami milczenia
któż z nas zostanie
pod nieba skłonem
Komentarze ( )