Nie wiem drogi czytelniku, czy kiedyś zastanawiałeś się, jaki jesteś naprawdę. Być może byłeś w sytuacji, gdy ktoś powiedział Ci coś o Tobie, co było sprzeczne z Twoim własnym obrazem siebie. I wtedy nastąpiło starcie. Więc co jest prawdą? To, co ja myślę o sobie, czy to, co mówią o mnie inni?
Homo Sapiens – Człowiek rozumny. Jedyna istota fizyczna w znanym wszechświecie posiadająca samoświadomość. Nie potrzeba słowników, by zrozumieć znaczenie tego słowa: samo – świadomość, świadomość siebie, swojego ja. Każdy z nas, niepokrzywdzony przez los, nie będący „wegetującą roślinką”, posiada obraz własnej osoby. Z biegiem czasu i w wyniku wydarzeń poznajemy swoje zalety, wady, które nie zawsze akceptujemy, wiemy na ile nas stać, co nas przeraża – teoretycznie.
Opinia innych o nas z reguły opiera się na ocenie naszych czynów, na faktach. Lecz jest to najczęściej ocena powierzchowna i z reguły nas niedosięgająca, chyba że w postaci plotki, która jest zdeformowanym obrazem, zabarwionym emocjonalnie stosunkiem osoby, która tę plotkę puściła. Żyjąc w społeczności, którą łączy coś więcej niż miejsce aktualnego przebywania (w klasie, w pracy), gdy są już wytworzone pewne relacje, wyrabiamy sobie opinię na czyjś temat. Na podstawie tej opinii albo wchodzimy w głębszą relację albo nie, wyrażając brak zainteresowania czyjąś osobowością. I tak samo każdy, kto ma z nami codzienny kontakt, ma o nas opinię.
Teraz pojawia się pytanie, czy wierzyć w to, co mówią o nas osoby bliskie, czy ufać tylko sobie.
Ufając tylko sobie, zakładamy klapki na oczy. Bardzo często jest tak, że ludzie mówią – jestem, a myślą (podświadomie) – chciałbym być. Przyczyną takiej postawy może być to, że ludzie nie akceptują swoich wad i słabości, a także pogoń za wyidealizowanym obrazem siebie, który może być kopią jakiegoś autorytetu. O ile dążenie do doskonałości jest jak najbardziej poprawne, o tyle frustracje związane z brakiem jej osiągnięcia są wynikiem nieznajomości natury człowieka i nieświadomości, że nigdy się jej nie osiągnie. To, że nie akceptujemy czegoś takim jakim jest, lub uważając, że jest inaczej, nie oznacza, że w istocie takim nie jest. Więc, zamykając się na opinię z zewnątrz, odbieramy siebie wyłącznie przez pryzmat pragnień, tworząc wciąż nowe mity o sobie samym.
Niepoprawną postawę przyjmujemy również wówczas, gdy pomijając własne zdanie o sobie, akceptujemy wszystkie informacje o nas od osób trzecich. Każdy z osobna postrzega Ciebie inaczej, tak jak pisałem wyżej, przez pryzmat własnych emocji. Dlatego opinie, gdy są wyrażane na temat Twojego zachowania w danej sytuacji, są rozbieżne. Nigdy w grupie osób samodzielnie myślących nie powstanie jednakowy osąd. Ufając jedynie opiniom z zewnątrz, można nabawić się schizofrenii.
Jedyną poprawną i jednocześnie najbardziej konstruktywną postawą jest ta, w której zachowujemy równowagę pomiędzy własnym zdaniem o sobie, a krytyką z zewnątrz. Niekiedy, można, a nawet trzeba rozłożyć różnie akcenty, w zależności od sytuacji mentalno-duchej, ale wyłącznie w relacji z odpowiednią osobą. Należy być uczciwym z tym, co tkwi w nas, z tym, co sami zaobserwowaliśmy, lecz gdy jakaś opinia o nas się powtarza, lub krytykuje nas osoba nam bliska, należy wziąć to pod uwagę i skorygować swoją postawę.
Podane przeze mnie sytuacje są skrajne i należy je potraktować jako punkt wyjścia w drodze poznawania siebie. Tak jak w wielu przypadkach, tak również i w tym, prawda leży gdzieś pośrodku. Niczego nie należy przyjmować bezkrytycznie.
Komentarze ( )