Przez jeden dzień nasza szkoła została zamieniona w muzeum. Na szkolnym korytarzu można było podziwiać prawdziwe eksponaty liczące nawet sto lat.
Uczniowie przez kilka tygodni przynosili: medale, indeksy, znaczki pocztowe, żelazka, dowody osobiste, kołowrotek, lampę naftową, książki. Już na pierwszej przerwie pojawiły się w szkolnym muzeum pamiątki rodzinne dzieci i nauczycieli z całej szkoły. Wśród eksponatów na wyróżnienie zasługują książki z 1908 i 1933 r., żelazko z duszą, lampa oświetlająca bryczkę, zdjęcia sprzed II wojny światowej i wystawa z czasów PRL-u. Największe zainteresowanie wzbudził kołowrotek, bo dla nas to przedmiot kojarzący się tylko z baśnią. Miałam również zaszczyt bycia kustoszem szkolnego muzeum. Jest to praca nie trudna ale odpowiedzialna. Wszystkie pamiątki były bardzo ciekawe, wiele przedmiotów widziałam w życiu po raz pierwszy, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Myślę, że innym uczniom szkolne muzeum też się podobało, o czym świadczyły tłumy zainteresowanych uczniów pośród rodzinnych pamiątek naszej wystawy.