Od połowy października, klasa 2 c (medialna) podzielona na dwie grupy pracuje nad ekranizacją „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Jana Potockiego. Uczniowie sami przygotowali scenariusze i muzykę do filmów. Premiery przewidziane są na grudzień, a poniżej można znaleźć fragmenty obu scenariuszy i zdjęcia z planu.
[Pada deszcz, Alfons von Worden szybkim krokiem zmierza do gospody. Wchodzi, zasiada do stołu, posila się, po czym zmierza do dostrzeżonego łóżka. Zasypia
Budzi go głos pustelnika]
PUSTELNIK: Halo! [Alfons wstaje] Synu, dziwne rzeczy działy się tej nocy. Powiedz prawdę, czy przepędziłeś noc w Venta Quemanda i czy miałeś tam do czynienia z potępieńcami? Jeszcze można złemu zaradzić. Klęknij u stóp ołtarza, wyznaj swoje winy i czyń pokutę!
ALFONS: Ojcze mój, właśnie spowiadałem się, wyjeżdżając z Kadyksu, a od tego czasu nie sądzę, abym popełnił jaki grzech śmiertelny, chyba że we śnie. Wprawdzie nocowałem w Venta Quemanda, ale jeżelim tam co widział, mam swoje powody, dla których nie chcę o tym wspominać.
PUSTELNIK (zbulwersowany): Synu niegodny, szatanowi pychy swej uwieść się dałeś! Tym prędzej klęknąć przed Bogiem powinieneś!
ALFONS: Zdania mego na żądanie Twe nie zmienię.
PUSTELNIK: Dziwi mnie twoja odwaga. Powiedz mi, kto jesteś, kto cię wychował i czy wierzysz w duchy. Zaspokój, proszę, moją ciekawość.
ALFONS: Ojcze, zaszczycasz mnie tą chęcią bliższego poznania mojej osoby i bądź przekonany, że umiem ją cenić. Pozwól, a opowiem ci wszelkie szczegóły mnie dotyczące, jakich sam tylko żądasz.
[Alfons rozpoczyna swoją opowieść; zbliżenie na twarz Alfonsa, rozmycie jej; w zamian powoli wyostrza się twarz ojca Alfonsa. W tle głos Alfonsa – narratora]
Scena 1 (Alfons, Lopez, Mulnik)
Pustkowie. Słońce w zenicie. Przez drogę nieopodal lasu idą Alfons, Lopez i Mulnik. Mulnik niesie na ramionach całą masę pakunków, torby itd. Lopez i Mulnik rozglądają się dookoła siebie (ukradkiem) z lekkim strachem w oczach.
MULNIK
(ze strachem w oczach)
Panie, miejscowi ludzie opowiadają o złych duchach w tej okolicy. Jesteś pewny, że chcesz iść tędy, sir?
ALFONS
(wyniosłym tonem)
Nie bredź, głupcze. Król Filip V oczekuje mnie w Madrycie.
MULNIK
Ale…
ALFONS
(wpadając mu w słowo)
Zamilcz!
Lopez przygląda się zaistniałej sytuacji z rosnącą paniką w oczach – mimo wszystko panował nad nią. Mulnik przystaje na chwilę, żeby poprawić pakunki na ramionach, a Alfons i Lopez wchodzą do lasu. Idą dość długo, nie zdając sobie sprawy, że nie ma z nimi Mulnika.
LOPEZ
Wiedziałeś panie, że w Dolinie Los Hermanos przed kilkoma dniami powieszono dwóch braci Zota? Plotki mówią, że nieraz w nocy ciała ich – ożywione potęgą szatana – odwiązują się od szubienic i mszczą się na żywych.
ALFONS
(nie zwraca uwagi na opowieść Lopeza, w końcu łapie się za brzuch, jest zmęczony)
Czy to już nie czas na posiłek?
(patrzy za siebie, w dość roztrzepany sposób, próbując znaleźć Moskita)
Nie ma go. Gdzie jest Moskito?
LOPEZ
(dość obrażonym tonem, wywraca oczami)
Został kilkaset metrów za nami. Musiał poprawić coś przy pakunkach.
Alfons i Lopez czekają kilka chwil na Moskita. Alfons siada na konarze (albo jakimś głazie). Nawołują razem Moskita, obracając się w różne strony świata.
Komentarze ( )