Właśnie minął 21 marzec, pierwszy dzień wiosny. Chyba każdy na to czekał. Na dworze świeci słońce, śpiewają ptaki, temperatura idzie w górę-to właśnie są najpopularniejsze argumenty pozwalające stwierdzić, że zima już się skończyła. Ja, jako miłośniczka koni i jeździectwa mogę przedstawić kilka innych dowodów na nadejście wiosny.
Pierwszym dowodem jest to, że jadąc do stajni nie muszę spędzać tak dużo czasu na ubranie się. Nie zakładam na siebie kilku warstw ubrań. Zimowe, ocieplane buty wymieniłam na lekkie sztyblety, a grubą kurtkę zastąpiłam nieco lżejszą. To skutkuje również tym, że wdrapywanie się na siodło nie jest już zadaniem niewykonalnym.
Przed jazdą zawsze trzeba zająć się końmi, które tego dnia nie pracują. Po nakarmieniu wypuszczamy je na łąkę. Zimą konie nie wychodzą ze stajni z entuzjazmem, ponieważ wiedzą że na pastwisku nie ma ani trochę pysznej, zielonej trawki, którą mogą skubać cały dzień. Teraz zmieniło się to. Zdarza się, że konie są tak zniecierpliwione czekaniem na otworzenie drogi na łąkę, że kopią w drzwi stajni. Kiedy wreszcie wypuszczamy je, od razu ruszają dzikim galopem w stronę świeżej, soczystej trawy i właśnie za to konie kochają wiosnę. Natomiast ja muszę uważać wtedy na to, aby nie zostać zdeptana!
Kiedy już mam przydzielonego konia do jazdy, moim obowiązkiem jest wyczyścić go. Wiosną, jest zadanie bardzo pracochłonne i męczące. Wraz z odchodzącą zimą, konie gubią sierść, która podczas zimy musiała być gęstsza i dłuższa. Podczas tego okresu, czyszczenie konia jest ogromną udręką. Spodnie są całe pokryte sierścią i co chwilę trzeba wycierać szczotki, ponieważ zostaje na nich ogromna ilość końskiej sierści. Takie długotrwałe czesanie dużych zwierząt niestety skutkuje bólami ramion.
Mimo zwiększonej ilości obowiązków, cieszę się, że nadeszła wiosna. Ani mi, ani mojemu koniowi nie dokucza już niska temperatura, co powoduje, że jazdy mogą być dłuższe, a to jest dla mnie najważniejsze.
Komentarze ( )