15391104_1229067450507068_3418023423705740000_n.jpg

Pamiętam, że mniej więcej rok temu o tej porze, doszły mnie słuchu o niejakim programie Erasmus i możliwości wyjazdu, gdzieś za granicę, by rozwinąć swoje umiejętności zawodowe. Cóż przyznam, że na takie sugestie zawsze jestem otwarty, a tak między wierszami ,,ostro się zajarałem’’, stwierdziłem, że to naprawdę coś, niewyobrażalna szansa dokształcenia się, odkrycia czegoś nowego, nowego miejsca w świecie, nowych ludzi, nowych doświadczeń.

Dziś od momentu wyjazdu minęło już prawie osiem miesięcy, a we mnie nadal tkwi jakiś pierwiastek słonecznej Malty. Pewna doza tęsknoty i wiele refleksji i lekcji, które zakorzeniły się w moim życiu.

Dzisiejszego dnia w Zespole Szkół nr 1 w Wieluniu odbyło się podsumowanie projektu Erasmus 2015/2016. Wszyscy uczestnicy, wraz z opiekunami, koordynatorami zasiedli pośród siebie jak wielka rodzina. Połączyła nas przecież nie tylko możliwość skorzystania z projektu, ale wspólne doświadczenie odkrywania świata, ludzi, swoich zawodów a przede wszystkim siebie. Na tym właśnie chciałbym się skupić, oczywiście przyjaznych pełnych humoru wspomnień jest bezliku i mógłbym o nich rozpisywać się w nieskończoność, ale dla mnie najważniejszą ,,strefą’’ są właśnie nasze wewnętrzne doświadczenia.

Zatem zaczynając, chciałbym podkreślić, że każdy wyjazd w nieznane nam miejsce, dostarcza nam przeogromnej ilości doświadczeń. Ja wraz z moimi kolegami (a dziś pokuszę się już nawet o stwierdzenie, niektórymi przyjaciółmi) wylądowaliśmy na niewielkiej wyspie pomiędzy Sycylią, a Afryką, niewidoczna na mapie – Maltą. Zetknęliśmy się z inną kulturą, mieszanką narodowościową Maltańczyków, Anglików, Włochów etc. Każdy z nich całkowicie inny niż my, mimo to każdy traktujący nas jak równego sobie. Tu pojawiło się pierwsze olbrzymie zaskoczenie, a mianowicie mentalność, która była zupełnie odmienna od naszej rodzimej. Zadajmy sobie teraz pytanie, jaka jest nasza mentalność … a ja postaram się sprostać i porównać. Ludzie, którzy pojawiali się i znikali w naszym życiu przez ten miesiąc, nieśli ze sobą niepojęte piękno życzliwości, radości z tak przyziemnych spraw jak świecące słońce (mimo, że tam naprawdę sporadycznie go nie ma). Potrafili czerpać radość z najprostszych życiowych form, a w zamian zwracać to ciepło i piękno innym. Przez cały miesiąc nie natrafiłem tam na osobę smutną czy też podirytowaną. Brzmi jak bajka? Trochę tak, ale dzięki temu po przyjeździe nasze baterie były naładowane, jak nigdy wcześniej, wypełnione po brzegi tą właśnie nieprzeciętną radością z codzienności. Ważnym aspektem jest wypuszczenie nas na głęboką wodę, o czym wspominała dziś Pani Dyrektor ZS1 Elżbieta Urbańska, im głębsza woda, tym lepiej. Nas wyrzucili na głębokie morze w przenośni i dosłownie. Jednak skutek był taki, że już po paru dniach krążenia pomiędzy osobami niemówiącymi w naszym języku, uczęszczaniu do pracy i podróżowaniu wzdłuż i wszerz lądu, poczuliśmy się jak u siebie. To niebywałe, ale zakrył się w nas gdzieś strach, wyparła go chęć posiadania, zdobywania, jak podróżnicy i odkrywcy. Każdy dzień był wykorzystywany do cna. Każdy coś po sobie zostawiał.

Życie w innych realiach ukształtowało naszą ,,początkową’’ dorosłość. Nie było wśród nas rodziców, rodzeństwa czy miejsc, do których zwykliśmy uciekać, aby nieco się odizolować. Musieliśmy sobie poradzić z codzienną rutyną i tym, że o poranku wcale nie zasiądziemy sami do stołu, jak to bywa każdego dnia, zasiądziemy i owszem, ale pośród znanych twarzy, jak i tych całkowicie obcych. Grunt był przecież nieznany, niepewny a mimo to po pewnym czasie stał się naszą idyllą, do której dziś myślami wracamy bardzo często i bardzo intensywnie.

Dzięki projektowi zakosztowaliśmy innego życia, spojrzeliśmy na świat przez pryzmat czegoś nowego. Dzięki temu dziś nasze myśli nie ograniczają się do konkretnego miejsca w Polsce czy na świecie, wiemy bowiem, ze wyrzuceni na kolejną głęboką wodę zdołamy się odnaleźć, pośród nieznajomych twarz i miejsc. Świat nie jest straszny, jest piękny, a dzięki Erasmusowi, mogliśmy po części go zdobyć. Zarówno my – Maltę, jak i inne grupy Włochy czy Niemcy.

Te wszystkie doświadczenia, lekcje i oczywiście niezapomniane historie i wspomnienia są już nasze. Nasze na zawsze i nikt nigdy nam ich nie odbierze. Pewnego dnia za kilka lat siedząc w fotelu z kubkiem herbaty, będziemy wspominać, jak pięknie było, gdy na liczniku była dziewiętnastka, a my rozbijaliśmy się autokarem wzdłuż maltańskich klifów, by chwile później zasiąść na stanowisku pracy i poznawać ludzi i czerpać … chłonąc i zyskiwać.

Projekt Erasmus jest niebywałą szansą dla młodzieży, ale nie zapominajmy, że przyjemności nie przychodzą ot tak, za tym projektem stoi sztab ludzi, papierów … cyferek, rozmów, kontraktów, starań i przede wszystkim czasu. Dlatego czapki z głów i pokłony do samej ziemi dla wszystkich tych, dzięki, którym mogliśmy to wszystko przeżyć. Daliście nam olbrzymi kredyt zaufania, ale również kapitał, który zapewne rozwinie się w naszym życiu. Dla takich momentów w życiu się żyje, gdy wiesz, że to wszystko jest twoje, moje, nasze w nas na zawsze!

Dziękuję w imieniu wszystkich uczestników. Dziękuję Wszystkim za trud i poświęcony czas. Dziękuję za baczną opiekę opiekunów i najpiękniejsze lekcje życia, jakie można wynieść z ,,poza szkoły’’.