Jestem czternastoletnią gimnazjalistką, która bardzo rzadko spotyka na co dzień osoby niepełnosprawne, a szczególnie te z zespołem Downa. Jednak kiedy byłam młodsza miałam okazję zetknąć się z dziećmi z takim schorzeniem. Chciałabym więc, podzielić się pewną historią, a także refleksją jaka nasunęła mi się po wydarzeniu, o którym mogę dziś powiedzieć, że dostarczyło mi wartościowych przeżyć. Otóż pewnego jesiennego dnia, moja ciocia, która pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi, spytała, czy nie chcę pojechać z nią na Święto Pieczonego Ziemniaka zorganizowane w ośrodku, w którym jest zatrudniona. Bez entuzjazmu stwierdziłam, że mogę wziąć udział w tej imprezie, bo akurat nie miałam żadnych planów na ten dzień. Na jesienny piknik przybyło mnóstwo dzieci niepełnosprawnych z rodzicami i opiekunami. Wszyscy bawili się doskonale. W pewnym momencie moją uwagę przyciągnęła dziewczynka, która była niewysoką brunetką o ciemnych oczach i pogodnej twarzy, z rysami charakterystycznymi dla zespołu Downa. Moje spojrzenie spotkało się ze wzrokiem wesołej dziewczynki, która bez żadnych skrupułów podeszła do mnie i zachęciła, abym razem z nią piekła kiełbaski nad ogniskiem. Od tego momentu całą imprezę przebywałyśmy w swoim towarzystwie. Dowiedziałam się, że ma na imię Kasia i starsza jest ode mnie o cztery lata. Rozmawiałyśmy na różne, dla mnie może banalne tematy, które dla Kasi były bardzo ważne. Wspólnie tańczyłyśmy, śpiewałyśmy, grałyśmy w piłkę i bawiłyśmy się w berka. Moja nowa koleżanka pokazała mi swoje prace plastyczne, które mnie urzekły, bo były naprawdę pomysłowe i ciekawe. Na wspaniałej zabawie czas szybko umykał i za nim się obejrzałam trzeba było wracać do domu. Bardzo wzruszyłam się, gdy nadszedł moment pożegnania z Kasią. Objęła mnie w pół, przytuliła do siebie z całej siły, a potem głośno z poważną miną powiedziała: ” Lubię Cię! Zostań tu ze mną”. Słowa Kasi pamiętam do dziś, może dlatego że brzmiały one bardzo wiarygodnie i wypowiedziane były szczerze. Ogromnie ujęło mnie zachowanie tej dziewczynki, jej sposób bycia, otwartość na innych, spontaniczność, i nie przeszkadzało mi to, że jest ona z zespołem Downa. Miała ona tyle ciepła i radości w sobie, co wywarło na mnie bardzo pozytywne emocje. Byłam pełna energii i chęci ”do wszystkiego”. Kasia pomogła mi zmienić nastawienie i spojrzenie na osoby z zespołem Downa, które bardzo pomaga w kontaktach z nimi. Zauważyłam, że takie osoby bardzo pozytywnie i emocjonalnie reagują na różne bodźce docierające z zewnątrz, są spontaniczne, życzliwe i energiczne. Jeśli pomoże się im zrozumieć trudne dla nich rzeczy czy zachowania, potrafią się dostosować i odnaleźć w danej sytuacji. Trzeba im tylko pomóc odnaleźć się w różnych rolach i okolicznościach. Od tego spotkania minęło już kilka lat i mimo, że byłam wtedy jeszcze mała, to bardzo utkwiło mi ono w pamięci. Tak się składa, że w szkole, do której uczęszczam organizowane są co roku Mikołajki dla dzieci z pobliskiego ośrodka. Mam zamiar wziąć udział w tym spotkaniu, ale z tego co wiem ,Kasi już nie spotkam, bo skończyła naukę. Na pewno będę miała okazję poznać inne dzieci z zespołem Downa i również miło wspominać spotkanie z nimi.