Anka.jpg
www.pixabay.com/ marusya21111999

Zosia– lat 16, koleżanka od przedszkola. Od kiedy pamiętam wyśmiewano się z niej, była poniżana psychicznie, a niekiedy również fizycznie. Większość z nas zna być może taką Zosię, dla której normalne funkcjonowanie w szkole to marzenie. Dzieci już od najmłodszych lat boją się inności pod każdym względem, nawet, jeśli ich nie dotyczy. Różne są przejawy tego strachu, a jeden, bardzo znany, przedstawię na przykładzie mojej znajomej.

Według policyjnych statystyk przestępstw wśród uczniów, najwięcej konfliktów pomiędzy dziećmi, młodzieżą występuje w szkołach podstawowych oraz gimnazjach Według niektórych ludzi to błahostka, a jednak potrafi wycisnąć piętno na psychice młodego człowieka.

Cicha dziewczyna, nigdy nikomu nie wchodziła w drogę, miła. Jednak „odstawała” od reszty klasy swoim ubiorem oraz stylem bycia. Pamiętam to bardzo dobrze. Podczas lekcji wychowania fizycznego nauczyciel kazał wykonać skok przez kozła. Wiadomo, że z wf-em nie każdy radzi sobie idealnie i tak było w przypadku mojej znajomej. Wszyscy już skoczyli, ale Zosia stała przerażona na końcu kolejki ze wzrokiem wbitym w podłogę. Niektóre
z koleżanek zaczęły krzyczeć: „No skacz Zośka!”, lecz ona ani drgnęła. Po chwili nauczyciel zawtórował dziewczynom. Przestraszona koleżanka rozpłakała się. Kilka minut po zakończonej lekcji rozpętało się dla niej piekło. Większość klasy wybuchała śmiechem, a ona nie broniąc się, przyjmowała wszystkie przykrości. Podobna sytuacja miała miejsce kilka razy, aż w końcu pewnego dnia nie wytrzymała i poszła opowiedzieć wszystko wychowawczyni.

Wszyscy byli w strachu, aby tylko pani nie wzywała rodziców. Mieszkamy w małej miejscowości, każdy taki występek byłby traktowany jak wielka tragedia oraz napiętnowany dwa razy bardziej niż można się spodziewać. Nadeszła godzina wychowawcza, ku naszemu zdziwieniu nie było na niej Zosi, która przecież była do tej pory w szkole. Wychowawczyni wytłumaczyła nam, że celowo nie zaprosiła koleżanki do klasy. Sześciu chłopcom kazała wyjść na środek i zatoczyć jak najmniejsze koło chwytając się za ramiona, następnie koleżanka Mariola miała za zadanie wedrzeć się do tego koła, które utworzyli chłopcy. Po licznych próbach, koledzy okazali się nieugięci. Wtedy pani wytłumaczyła nam w przenośni, że my tworzymy takie koło, a Mariola przez chwilę wcieliła się w postać Zosi, która mimo usilnych prób, chcę się dostać do naszej paczki. Kamień z serca spadł, kiedy wyszliśmy z klasy, obeszło się bez uwag do dziennika, a to, co powiedziała nauczycielka, spłynęło jak po kaczce. Biedna dziewczyna myślała, że skończą się jej cierpienia. Nic podobnego, dopiero teraz zaczęło się prawdziwe i dosadne dokuczanie. Nie będę cytować epitetów, które były kierowane pod jej adresem. Podobnych sytuacji było bardzo dużo i tak samo się kończyły, przytoczyłam tylko jedną z nich. Jednak mimo wszystko dobrze rozumiem Zosię, ponieważ w przedszkolu też byłam nieśmiała oraz przezywana, bałam się tam iść, a od dzieci, które sprawiały mi wiele przykrości, trzymałam się z daleka, lecz na próżno.

Właściwe dlaczego tak musi być, dlaczego musimy się na to godzić? Zazwyczaj ofiarami padają osoby pod różnym względem inne. Obserwując rówieśników, można się szybko przekonać, co nazywają „innym” – może to być charakterystyczny ubiór, mniejsza sprawność fizyczna, odmienny charakter. W przyszłości takie przeżycia różnie owocują, w zależności od siły psychicznej człowieka. Mnie trudne doświadczenia zmobilizowały, już nie przejmuję się obraźliwymi słowami na mój temat. Dzięki niemiłym wydarzeniom z dzieciństwa jestem teraz o wiele silniejszą osobą niż kilka lat temu. Wszystkim, którzy mają ten problem radzę: porozmawiaj z kimś bliskim, sprzeciw się twojemu dręczycielowi, ale też nabierz dystansu do siebie. To powinno pomóc, aby stać się silniejszym człowiekiem!