2 wrzesień
Przez całą noc myślałam nad tym, co się stało wczoraj. Chciałam unikać Rafała, ale spotkanie z nim okazało się nieuniknione.
Wysiadłam z samochodu i szłam do szkoły dość wolno, bo lekcje były na dziewiątą a dochodziła  dopiero ósma trzydzieści. Na ławce pod tym samym drzewem co wczoraj,siedział Rafał. Przyśpieszyłam trochę, żeby go jak najszybciej ominąć. Gdy go wymijałam, powiedział:
– Ula, poczekaj – odwróciłam się, a on wstał z ławki i do mnie podszedł – wczoraj nie zdążyliśmy porozmawiać.
– O czym ty chcesz ze mną rozmawiać?
– No jak to o czym? – spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem – o nas
– Jak to o nas? – oburzyłam się – nie ma żadnych nas, zrozum to wreszcie – przez chwilę staliśmy patrząc się na siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał prześwietlić wszystkie moje myśli.
– Pomyślałem sobie – zaczął po chwili namysłu – że moglibyśmy spróbować jeszcze raz – spojrzałam na niego gniewnie, po czym odwróciłam wzrok.
– Nie mam mowy – moje uczucia biły się z myślami, wiedziałam że to się źle skończy, ale w głębi serca czułam, że dalej go kocham, ale nie mogłam mu tego powiedzieć.
– Proszę cię – przez chwilę się zawahał – zacznijmy od początku ja cię dalej kocham – zrobiło mi się strasznie głupio. Przecież ja też go kocham, ale wiedziałam, że to i tak się nie uda. Spuściłam głowę i go wyminęłam. Przy drzwiach wejściowych stała Marta, Amelia i jakaś nieznajoma dziewczyna ,przywitałam się z nimi, i zwróciłam się do nieznajomej.
– My się chyba nie znamy. Ula jestem a ty? – uśmiechnęłam się lekko
– Asia. Masz rację, nie znamy się, jestem tu nowa – jej uśmiech był bardzo sztuczny, tak jakby starała się, aby wyglądał jak najprawdziwiej, ale w głowie wyobrażała sobie mnie stojącą w płomieniach.
– Do której klasy chodzisz? – zapytała zaciekawiona Amelia
– Do trzeciej C – ja z Martą i Amelią chodzimy do B. Tak szczerze to nie bardzo polubiłam  Asię. Wyglądała na miłą osobę ,ale mimo wszystko wydawało mi się, że wcale taka  nie jest.
*
Po lekcjach zadzwoniłam do mamy, że nie musi po mnie przyjeżdżać, bo przejdę się na piechotę. Powiedziała mi, że nie ma jej w domu,więc mogę zjeść coś na mieście ,ale ja nie byłam głodna, więc poszłam od razu do domu. Podeszłam do furtki i wyciągnęłam klucze z torby, weszłam na moje podwórko. Na schodach przywitał mnie mój pies Perła, rasy Husky. Weszłam do domu położyłam torbę na ławeczce ,która stała na korytarzu, zdjęłam buty i weszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nagle zadzwonił domofon ,wstałam i odebrałam. Na małym ekranie przytwierdzonym do ściany pojawiła się twarz Aśki, odezwałam się niepewnie
– Halo!
– Hej, to ja Asia, mogę wejść? – nie chciałam jej odpowiadać, bo nie chciałam jej wpuszczać ani zrobić jej przykrości. Zebrałam się i odpowiedziałam
– Okey, wchodź – nacisnęłam guzik odblokowujący furtkę i niechętnie wpuściłam ją do środka. Zastanawiałam się, skąd widziała ,gdzie mieszkam.
– Mogłabym u ciebie trochę pobyć, bo moich rodziców nie ma w domu a ja nie mam kluczy, powinni wrócić za jakieś pół godziny.
– No dobra. A tak w ogóle skąd wiedziałaś, gdzie mieszkam? – spojrzałam na nią pytająco
Weszłyśmy do kuchni, usiadła na krześle przy stole i wreszcie mi odpowiedziała
– Mieszkam obok i moja mama powiedziała mi ,że ty tu mieszkasz – uśmiechnęła się
– Chcesz coś do picia? – zapytałam, sięgając do lodówki po sok pomarańczowy
– Poproszę herbatę – spojrzałam na nią zdziwiona ,na dworze było bardzo gorąco ,ale się z nią nie kłóciłam, bo to ona będzie to piła. Wstawiłam wodę na herbatę, po czym usiadłam naprzeciwko niej ,przysuwając sobie komputer. Weszłam na Facebooka i wyświetliła mi się wiadomość od Rafała ,weszłam w nią i zobaczyłam napis: ” Zacznijmy od początku”, proszę ” i nagle Aśka się odezwała
– Czemu nie zaczniesz z nim znowu – spojrzałam na nią ze złowrogą miną i odpowiedziałam
– Nie twoja sprawa – ta wiadomość musiała się odbić w moich okularach, no bo skąd niby  wiedziała ,co Rafał do mnie napisał. Jej telefon zadzwonił, wstała i powiedziała
– Dzięki, że mogłam tu trochę posiedzieć, ale moja mama już przyjechała – wzięła swój plecak i wyszła. Bardzo mnie to ucieszyło, że wreszcie sobie poszła.